Strefa wiedzy

/

współpraca blog

Budowanie relacji w życiu i w biznesie. Kiedy używać komunikatu Ja-My-Ty

W każdej rozmowie, jeśli próbujesz kogoś do czegoś przekonać, uzasadniasz swoje decyzje i składasz propozycję. Możesz to robić z trzech różnych perspektyw: komunikatem JA, komunikatem MY, komunikatem TY. W życiu osobistym żona, która chce namówić męża na wyjazd nad morze, może mówić:

  • „Dobrze ci to zrobi, odpoczniesz sobie, wygrzejesz się, oderwiesz się od wszystkiego”. (komunikat TY)
  • „Dobrze nam ten wyjazd zrobi. Dawno nie mieliśmy okazji ze sobą porozmawiać, przypomnimy sobie dawne czasy”. (komunikat MY)
  • „Kochanie, bardzo mi zależy na tym wyjeździe. Chcę się od wszystkiego oderwać, wygrzać na słońcu, pogadać o naszych ważnych planach. Bardzo mi brakuje takich naszych rozmów i bardzo za nimi tęsknię”. (komunikat JA)

Również w życiu zawodowym w biznesie nasze doświadczenia negocjacyjne utwierdzają nas w przekonaniu, że jedynie komunikat JA jest bezpieczny, zwłaszcza w trudnych emocjonalnie momentach rozmów. Przypomnijcie sobie narady z innymi działami w firmie, kiedy ktoś powiedział: „Bo Wy tam w Waszym dziale powinniście…” Często takie spotkanie kończyło się przepychanką, kto ma rację a nie konstruktywnymi wnioskami. Dlatego w komunikacji w biznesie jak długo będziesz mówił o sobie, tak długo ryzyko, że zdenerwujesz drugą osobę i rozpętasz wojnę, jest niewielkie. Kiedy zaczniesz mówić o drugiej stronie, masz to prawie murowane. W każdym związku małżeńskim są takie teksty, które nazywamy „czerwonymi guzikami”. Zwykle jest to jedno zdanie, które prawie zawsze potrafi doprowadzić do długotrwałej wojny, mimo że brzmi pozornie niewinnie. Zawsze jest przekazywane w formie komunikatu TY, np.: „W tym, co robisz, bardzo przypominasz swoją mamusię”. Druga strona może wtedy powiedzieć: „Zupełnie, jakbym słyszała twojego ojca”. Nie chodzi o to, aby nie mówić o trudnych sprawach, ale o to, by używać komunikatu JA. Żona, która się rozzłości, widząc brudne skarpetki rzucone na środku pokoju, może zaostrzyć konflikt, mówiąc: „Jesteś strasznym bałaganiarzem i nie liczysz się ze mną”. Może też nazwać problem, używając komunikatu JA: „Kiedy zostawiasz swoje skarpetki na środku pokoju, to mam wrażenie, że się ze mną nie liczysz. Złoszczę się na ciebie i jest mi przykro”. Tak samo szef, który ma pretensje do swojego pracownika, że nie pojechał na ważne spotkanie z klientem, ma prawo wymierzyć sankcje, ale powinien  zrobić to komunikatem JA. Inaczej urazi podwładnego, traktując go jak smarkacza. Jeżeli powie: „Panie Jarku. Pan jest nieodpowiedzialny. Czy Pan nie wie, co należy do pańskich obowiązków? Pan się kompletnie nie liczy z firmą” – to traktuje go jak dziecko lub uczniaka. A dorośli ludzie bardzo źle się czują, gdy ustawiani są w takiej pozycji. Przecież szef to samo może powiedzieć komunikatem JA, nie urażając pracownika: „Panie Jarku, nie pojechał pan wczoraj do ważnego klienta. Naraził mnie pan na bardzo trudną rozmowę z nim. Straciłem przez pana dużo nerwów i czasu. W związku z tym wyciągam następujące konsekwencje…”. Komunikat JA jest nierozerwalnie związany z nazywaniem swoich potrzeb. Więcej na temat współpracy w biznesie w książce „Docenić konflikt” Jerzego Guta i Wojciecha Hamana.

Nasze szkolenia otwarte

Rekomendowane programy rozwojowe

Umów się na demo

Poznaj programy rozwojowe, które spersonalizujemy do potrzeb Twoich i Twojego zespołu

arrows (1)